Cuxa
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kątowni... hahaha xd
|
Wysłany: Śro 21:19, 15 Kwi 2009 Temat postu: Relacje z ostatniego roku |
|
|
Hunky, w wieku roku trafił do mnie od Kopytkowej - źle tam nie miał, ale dziewczyna nie poczyniła żadnych kroków ku temu, by jakoś rozwijać jego umiejętności, albo by je u niego kreować.
Postanowiłam jakby sama nadrobić z nim "stracony" (a bynajmniej nie wykorzystany należycie) czas.
Regularnie dopinałam mu do kantara linkę, męczyłam go po pół godziny (jak nie dłużej!!) przy czyszczeniu - chłopczyk "odziedziczył" łaskotki po matce, ale szybko dawał się przyprowadzić do porządku po użyciu odpowiednich argumentów (tutaj z kolei cecha jego ojca ).
Po czyszczeniu, założeniu ochraniaczy i nauszników (muchy strasznie go drażnią), ruszaliśmy w teren - ja oczywiście szłam pieszo, obok niego. W momencie, gdy opuszczaliśmy bramy stajni, ogierek automatycznie stawiał uszy i rozglądał się dookoła. Czasami się obawiałam, że czasem, zafascynowany otoczeniem, nie zauważy mnie i po prostu na mnie wlezie. Na szczęście nic takiego się nie stało (bo co jak co, ale źrebaczek zaczął mi rosnąć i już wcale nie był taki malutki, drobniutki i w ogóle).
W terenie zawsze był ciekawy, nie odrywał oczu od tego, co go otacza. Nawet gdy pochylał się, by dziabnąć sobie trawkę, oczy miał cały czas wzniesione ku górzy, bacznie obserwując, a jego uszy wiecznie nasłuchiwały. Był w stanie w jednym momencie zrobić wszystko - rzucić się do galopu, stanąć dęba, bryknąć, zastygnąć, podrzucić głową, odskoczyć... I nie raz tak robił, ale z czasem się uspokajał, nabierał większej pokory, spokoju. Opanowania.
Dla niego nadal wszystko było nowe. Spacerki z czasem robiły się coraz dłuższe - ale dystans go nei męczył. Trasy były coraz trudniejsze, nie tak łatwe do przebycia jak poprzednie.
Nie raz, nie dwa, prosiłam go o okrążanie mnie na górce, po jakichś pagórkach, rowach. Był proszony o pokonywanie naturalnych przeszkód, był wystawiany na próbę. Jego dzielność, chęć współpracy. Nawet jeśli czasem się zawahał,m to po chwili wypełniał polecenia. I tak z czasem jego tkanka mięśniowa przybierała na masie. Źrebaczek zacyznał się naprawdę ładnie prezentować. Miał powoli tą "kurzą" dupę jak każdy quarter, choć on sam był nim tylko w połowie.
Rósł mi chłopak i to na oczach moich i naocznych świadków. A co ważniejsze - dobrze się ze mną bawił i miał jakby "wstęp" do wielkiej przyszłości, bo właśnie tego mu życzyłam. Docenienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|