Wieś Mac
Dołączył: 03 Lut 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:46, 06 Lut 2009 Temat postu: Trening na lonży |
|
|
Data: 6.02.09 r
Godzina: 14:00-15:00
Miejsce: Lonżownik
Pogoda: Lekkie słonce, 4+
Rodzaj treningu: Lonża
Weszłam do boksu Lucida. Cześć Misiek. Lucid skulił uszy. To koń z charakterkiem. Jednak ja sie tym nie przejęłam. Weszłam do boksu i zaczęłam czyścić konia. Na początku zgrzebłem, poźniej szczotką włosianą. Na końcu kopyta z którymi był spory problem. Lucid kopał, wierzgał, uciekał. Muszę go tego nauczyć. Nie może tak mu zostać. Po uporaniu się z kopytami założyłam mu lonże i wyprowadziłam na lonżownik. Najpierw powoli stępem. Lucid ładnie szedł. Cały czas trzymał łeb w górze i podnosił uszy do góry. Był bardzo ciekawy co się wokoło niego dzieje, jednocześnie chyba trochę wystraszony. Uspokajałam go czułymi słowkami. Wkoncu dałam sygnał do przyspieszenia tępa. Lucid wyciągnął ładnie stępa. Machnęłam mu jeszcze raz lekko bacikiem. Ten znowu skulił uszy ale na moj sygnał "nie!" przestał. Szedł ładnie dalej. Więc przyprowadziłam go do siebie i zmieniłam mu kierunek. Na drugą stronę początkowo nie chciał iść, wchodził do środka albo stawał. Wzięłam go więc w ręke i robiłam z nim kołka w ręce. Z czasem coraz bardziej oddalałam się od niego, aż Lucid sam szedł po okręgu.
Spojrzałam na zegarek- ehe minęło 15 min. Dałam mu więc sygnał do kłusa. Cmoknęłam. Lucid posłusznie zakłusował. Strasznie rwał do przodu. nie pomagały moje komendy wolniej! wolniej! Wkoncu postanowiłam zrobić to samo co w stępie. Poszłam do niego na ślad i zakłusował w ręce. Przeszedł pare kroków i stanął lewade.. zaczął się wyrywać za wszelką cene. Zaczęłam go uspokajać.. spokojnie mały... spokonie ! Gdy sie uspokoił, ponownie ruszyłam go stępem. Powoli dałam sygnal do kłusa. Lucid znowu wyrwał. machnęłam mu batem przed nosem "ej!" . Lucid stanął lewade i zrobił zwrot. W końcu udało mi się go uspokoić całkiem. Jeszcze raz! I tym razem zakłusował. Co pare kroków dawałam mu ochoty mowiac spokojnie "taak taaak" Poźniej nawet udało nam sie wydłużać i skracać. Lucid świetnie reagował na moje komendy. Dałam mu marchew. Zmieniłam kierunek. Cmoknęłam.. lucid ruszył kłusem. Postanowiłam mu ustawić drąga. Naprowadziłam go na niego. Na początku Lucid skakał przez niego jak przez stacjonate 50. Poźniej natomiast sie uspokoił i ładnie szedł przez drąga. Wyżej podnosił na nim nogę. Widać , że się chłopak stara. ustawiłam więc jeszcze jednego. noo jak to przejdziesz to na dzisiaj koniec! Naprowadziłam na to miska. na początku spojrzał sie na to i zrobił wytrzeszcz ale przejechal suuuper! Misiek! Poklepałam go. Spojrzałam na zegarek.. 35 min minęło. To może spróbujemy galopować. Ok naprowadziłam go na ślad zakłusował. Dałam sygnał do galopu. Najpierw tylko przyspieszył, poźniej skulił uszy wkoncu zagalopował.. nie był to jakiś super galop. Ale ważne ze galopował.! tak tak tak..popędziłam go troche. bryknął sobie ale ogolnie było ok. Dobra do kłusa. Wystarczy. Pare kołek przekłusował.. i do stępa. 40 min minęło. odpięłam lonże.Założyłam kantar i poszłam z nim kawałek do lasu. Lucid uważnie patrzał się w około. Jednak wbrew moim obawą nie bał się. Gdy weszłam na górę poklepałam go. Zaczęłam schodzić powoli do stajni. Postanowiłam, że pójde wbok i zaprowadze go prosto na padoki. Zaczęłam lekko biec. Podkłusował troche w ręce. Jednak to było jeszcze troche sztywno. Nie dziwie się.. to dopiero jego początki. Ok ostatnie 6min szłam z nim w ręce. Co jakiś czas na chwile go puszczałam i mały szedł obok mnie. Na końcu zostawiłam go na pastwisku, jemu dałam dwie marchewki. Sama wróciłam do stajni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|