Cuxa
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kątowni... hahaha xd
|
Wysłany: Pią 17:12, 13 Lut 2009 Temat postu: Odsadzanie Hunky Chex'a&Narodziny Hebana |
|
|
Data: 10 luty
Nasz mały diabełek rosnął jak na drożdżach. Dosłownie piął sie w górę, jakby chcąc jak najszybciej przeskoczyć mamuśkę (co już raz zrobił, jak leżała... po prostu skoczył, oddając naprawdę makabrycznie daleki sus, następnie się wyrąbał, no ale... to już inna historia). Był małym diablikiem. Zaczepiał często De Primę, podszczypując ją lekko po zadzie, następnie robił syzbki zwrot i uciekał przed jej kopytami/zębami... I oczywiście chował się za mamcią. Nadal trzymał się blisko niej, ale szybko zauważył, że mama przecież... Nigdzie nie ucieknie! Choć mimo wszystko i tak często sprawdzał, czy jest na swoim miejscu ;p
Odsadzanie zaczęłyśmy w 7 miesiącu jego życia. Zaczęło się od np. wyprowadzania Hebe z pastwiska na jakiś czas, tak, by nie mógl jej zobaczyć. Z czasem był to czas coraz dłuższy... Ale Hunky był dzielny. Początkowo nie potrafił się w ogóle odnaleźć, a na jej widok miał taką radochę, że przy strzelaniu tych bryków bałam się, czy mu czasem jakiś staw nie wyskoczy, no ale! Było coraz lepiej. Hunky miał zajęcie - w końcu były inne konie i tyle ciekawych rzeczy! Dodatkowo... Mama wcale nie była taka konieczna. Z czasem zaczęło się wymieniać... Hebe zostawała na pastwisku, a ja z nim szłam np. na krótki spacer wokół posesji. Och, jaki to był wielki ból!
Jednak wrodzona ciekawość szybko odpędzała troski... Bo można było zobaczyć tyle ciekawych rzeczy! Ogierek mógł pogonić kota, pobiegać z psem... Z czasem zaczęłam go prowadzić w teren... Tam to już w ogóle szaleństwo! Oczywiście nie z tęsknoty... Ale z ogromu wrażeń!
Podjęłyśmy też decyzję, by rodzielić ich do osobnych boksów. Na początku mały strasznie szalał - walił w ściany boksu, był "trochę" nieznośny, gryzł, rżał za matką, a ta nie polepszała sytuacji... Ale! Wystarczyło go czymś zająć... Iiii... Wymyśliłyśmy! W boksie miał piłkę do zabawy... Z ulgą stwierdziłyśmy, że się przyjęło. Z czasem przestał przejmować się rozstaniem z matką.
Gdy stwierdziłyśmy, że w końcu jest ok... Zostawiłyśmy ich w spokoju, niech się sobą nacieszą ;P A ich wspólny widok na padoku jest zbyt pocieszny, by go sobie odpuścić. Ale już nie tylko Hebe i Hunky'ego - ogólnie całego stadka.
Data: 12 luty
Kolejny poród, kolejny źrebak... Kolejny ogierek! Tym razem kasztanowaty, z ładną odmianą na łebku. Taki z niego mały misiaczek. Trochę taki przyćmiony, ale wesoły i... Taki gapcio z niego. Wyrośnie, ale taki pocieszny z niego źrebaczek jest xD
Poród nastąpił oczywiście - tym razem - w naszej obecności, Hebe nadal nie była zbytnio zadowolona z faktu, że ktoś dotyka JEJ dziecka i nie daje im spokoju... Jak ma źrebaka, jest strasznie zaborcza i rozdrażniona, heh.
Powtórzył się scenuriasz jak z Hunky'm - pierwsze padokowanie, spacerki, wspólne chwile... Potem powolne przyzwyczajanie do nieobecności matki...
A mimo wszystko było to coś innego. Cały czas z wrażeniem tego, że... To coś nowego. Z uciechą się patrzyło na pierwsze kroki źrebaka, jakieś jego "wpadki" i zaborczą matczyność Hebe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|