Cuxa
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kątowni... hahaha xd
|
Wysłany: Nie 20:34, 01 Lut 2009 Temat postu: Z przyjazdu do Enslave |
|
|
PRZYJAZD DO ENSLAVE
Dzień: 15 listopada
Pogoda: chłodna, deszczowa
Transportowi Barbossy z SC towarzyszyłam od samego początku. Sam załadunek klaczy do przyczepki był... Cóóż... Musieliśmy zacząć z samego rana, by wyjechać (z koniem w przyczepce) o 12. Tarantka w momencie, gdy czuje się zagrożona, zamienia się w istnego diabła.
Na szczęście to nie było daleko. Barbossa jakimś cudem nie rozwaliła przyczepki. Wyprowadzenie jej z niej było równie... Trudnym zadaniem. Za cholerę nie chciała się cofnąć, a delikwenta, który próbował jej w tym pomóc, szybko wykurzyła zębami. W końcu daliśmy jej spokój. Staliśmy chwilę przed samochodem, zastanawiając się, co mamy zrobić. Klacz zaczęła grzebać w... Podłodze przyczepki. Ktoś genialnie wpadł na pomysł, by ją odwiązać – może sama by jakoś wyszła.
I ku naszej wielkiej radości, już po chwili Barbossa opuściła przyczepkę jak poparzona... Niestety przy okazji uciekając też od nas.
Plan był prosty: okrążyć, nie dać uciec i złapać. Tak więc już po chwili gnaliśmy „na skróty” z lonżami i innymi przydatnymi rzeczami, by złapać tą niewielką diablicę.
Udało się nam zagrodzić jej przejście, bo mimo że teren stajni był ogrodzony i tak w jakiś mistyczny sposób mogłaby się z niego ewakuować. Cała ta akcja była co najmniej kosmosem. W życiu nie myślałam, że będę musiała gonić przeraźliwie wystraszonego konia, a potem łapać go w taki sposób. No ale było to konieczne. Strach = agresja.
Ale jeszcze ją zmienię – szczerze w to wierzę. Klacz była jeszcze młoda, wszystko da się jeszcze odbudować.
Do wiaty prowadziliśmy ją na dwóch uwiązach. Nowe miejsce sprawiało, że stała się nieco bardziej... Stanowcza, a nawet trochę niebezpieczna. Gdy szliśmy przy ogrodzeniu pastwiska, na którym były inne konie, Barbossa zaczęła się trząść i dosłownie wlazła na mnie, by być dalej od ogrodzenia. Cały czas próbowaliśmy do niej jakoś przemówić. Była zaślepiona strachem... Musi się ze wszystkim oswoić. Zamknęliśmy ją w wiacie, na osobnym pastwisku. Rano ją wypuścimy, by mogła się zapoznać z innymi końmi. Powinna do tego czasu ochłonąć. Tymczasem poje sobie trochę siana – specjalnie wzięliśmy trochę z SC – miało ono swoisty zapach. Może niedługo będzie jej łatwiej, bo być może dołączy do niej kolega ze Stajni Centralnej.
Budowanie jakichkolwiek więzi z nią będzie... Trudne. Po dzisiejszym przedstawieniu zdałam sobie z tego sprawę. Ale nie spocznę choćby nie wiem co. Nie mam zamiaru iść do celu po trupach... Ale mam zamiar się dla niego poświęcić. Damy radę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|