Cuxa
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kątowni... hahaha xd
|
Wysłany: Nie 14:41, 01 Lut 2009 Temat postu: Trening wystawowy |
|
|
Data: 29 sierpnia
Godzina: 10:00
Czas trwania: 40 minut
Pogoda: ok. 15 stopni, lekki wiatr
Przyszłam do stajni z dosyć ciekawym zamiarem. Szybko się przebrałam, wzięlam szczotki i osprzęt. Wyszyściłam Hebe w boksie, bardzo dokładnie ją wypucowałam, nasmarowałam kopytka. Postanowiłam zaimprowizować z oliwką dla niemowlaków - nie uczuli, posmarowałam jej okolice chrap i oczu. Gdy uznałam, że lśni, pobawiłam się z nią chwilę w poznane wcześniej zabawy. Oczywiście było trochę ciasno w boksie, więc nie wymagałam zbyt dużo. Wyprowadziłam ją z boksu, wzięłam Carrota, a na jego końcu przywiązałam frędzelek, w drugim ręku trzymałam moje niezadowne, bezprzewodowe radio. Na ramieniu przewiesiłam sobie prezenterkę z ogłowiem, a gdzieś pod pachą trzymałam wypchaną reklamówkę. Skierowałam się z nią na maneż. Smar, ku chwale ojczyzny, zdążył już wsiąknąć w kopyta, więc piasek się do nich nie przyklejał, prawie kamień z serca mi spadł, bo już chciałam sobie zarzucić ogromną głupotę. Na maneżu rozwinęłam trochę te nasze 3 zabawy. Gdy stwierdziłam, że już czas, zaczęłam wyciągać z reklamówki foliowe torebki i zaczęłam je przyczepiać wokół czworoboku tak, że szeleściły przy każdym powiewie wiatru - czyli cały czas. Hebe rozglądała się wkoło, wyraźnie zaciekawiona. Szybko zmieniłam jej halter na ogłowie - bezwędzidłowe, więc wielkiej zmiany nie było. Położyłam linę i kantar niedaleko radia i włączyłam je. Miałam nagrany koncert The Yeah Yeah Yeahs - dużo pisków, wokal solistki, gitara i perkusja... Dosyć... "Nastrojowo". Widać, że wybór był trafny, bo Hebinka zaraz się pobudziła. Niestety Gosia - moja przyjaciółka - nie mogła przyjść i tradycjonalnie pogrzechotać kamyczkami w butelce, a naprawdę miała w tym wprawę. Ale i tak sobie poradziłyśmy. Poklepałam klacz po szyi. Ruszyłam z nią kłusem, ładnie wyciągała nogi i nie musiałam zbytnio ingerować w to, co robiła. Wystarczyło to tylko ładnie oprawić. Wrzaski pochodzące z radia wyraźnie ją pobudzały, bębny odzwierciedlały efekt kamyków... Ładnie odstawiła ogon, ukazując swój "arabski bukiet", postawiła uszy do przodu. Jakby "urosła". Po kółku kłusa, zatrzymałam ją do stępa. Była strasznie nabuzowana, wzrokiem błądziła wkoło. Zatrzymałam ją. Stanęła równo, to dobrze. Pociągnęłam lekko za prezenterkę w swoją stronę. Uniosłam w górę Carrota i zamachałam frędzelkiem. Hebe wyciągnęła głowę w moją stronę i postąpiła o krok. Cofnęłam ją i powtórzyłam. Pięknie wyciągnęła szyję, ale była zbyt nerwowa, by ustać tak długi czas. Musiałam o tym pamiętać, więc po nagrodzeniu jej, ponownie ruszyłam kłusem. Kilka razy powtórzyłam cały "schemat" - tj. kłus, chwila stępa i stój. Czasem w kłusie wyciągała mnie do galopu, ale szybko udawało mi się to korygować. Hebe dosyć szybko załapała o co chodzi. Ostatni raz przećwiczyłyśmy "stój". Wyszło dobrze, ale bez rewelacji. Poklepałam ją, wyłączyłam radio i ściągnęłam jej ogłowie. Założyłam halter, zamyłam ją, co - gdyby mogła - odbywałaby z mruczeniem jak kot. Wypuściłam ją na pastwisko, zaraz po tym mogłam zobaczyć, jak bryka, a następnie... Tarza się. No ale cóż. Wyglądała na szczęśliwą. Najwyżej ja jutro będę miała więcej roboty... Westchnęłam tylko i wróciłam na czworobok, by zabrać wszystkie rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|