Cuxa
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kątowni... hahaha xd
|
Wysłany: Nie 14:42, 01 Lut 2009 Temat postu: Skrót z 31.08-5.09 w tym "próba terenowa" xD |
|
|
31.08
Zrobiłyśmy powtórkę z pierwszych trzech gier, zaczynamy się naprawdę dobrze rozumieć, jednak nadal niekiedy źle interpretujemy przekazywane sobie sygnały. Dziś znów przyniosłam piłkę. Była wniebowzięta. Nie dawała nikomu do siebie dojść, bo chciała się tylko bawić i bawić... To w końcu nadal "Dziecko", nie? xD
1.09
Deszcz. Konie stały w stajni. Tyko ją wyczyściłam i w miarę możliwości bawiłam się z nią w zabawy Parelliego. Wydała się nieco zaniepokojona tą pogodą, albo po prostu... Zirytowana staniem w boksie? W każdym bądź razie była trochę nerwowa. Starałam się ją jakoś zrelaksować masażem.
2.09
Po południu miało padać, zaś rano... Słońce smażyło bezlitośnie. Odczułam to nie tylko ja, ale też i konie. Postanowiłam wybrać się z nią na mały spacer do lasu (tam przynajmniej był cień!). Po wyczyszczeniu i krótkiej zabawie, przypięłam do jej halterka długą linę i ruszyłyśmy w teren. Miała cały czas postawione uszy, rozglądała się wkoło zaciekawiona. Była pobudzona i często jakby szukała we mnie jakiejś odpowiedzi na to wszystko, co nowe. Aby przejść do lasu, musiałyśmy najpierw przebrnąć przez zarośniętą polną dróżkę, gdzie niedaleko na łąkach czaiły się kuropatwy, które spłoszone stukotem końskich kopyt, uciekały w popłochu... I nie raz sprawiały, że obie z Hebe zamierałyśmy na moment. Jednak ani razu nie odskoczyła. Zatrzymywała się, nasłuchiwała i... Była gotowa do ewentualnego ruszenia. Ale jakoś nigdy nie znalazła powodu do ucieczki. Skróciłyśmy sobie drogę przez ściernisko (tam tak grzało, że jak najszybciej starałyśmy się uciec do lasu... XD). Na szczęście w końcu usłyszałyśmy zbawienny szelest liści i znalazłyśmy się w cieniu drzew. Szłyśmy leśną dróżką, która na początku była wysypana piaskiem... Potem jednak była to ziemia "przesiewana" z kamieniami... A dalej kamienie. Zboczyłyśmy z drogi i ruszyłyśmy z głąb lasu, po miękkiej ściółce. Zaczęłyśmy iść lekko pod górę, która robiła się coraz bardziej stroma. Naprawdę fajne miejsce do terenów. Hebe nasłuchiwała z zainteresowaniem szelestu liści i świergotu ptaków. Nie wiadomo jakim sposobem znalazłyśmy się.. Na polnej dróżce. Pozostało mi tylko unieść brwi do góry i ruszyć z powrotem do stajni. Klacz wydawała się być zadowolona, ale również... Równie spocona co ja. Tak więc umyłam ją i puściłam na padok. Poczekała, aż wyschnie, by potem się wytarzać... Bynajmniej tyle.
3.09
Znowu deszcz. Gdy skończyłam ją czyścić, wyszło słońce. Wyszłyśmy na to błoto i pobawiłyśmy się chwilę, korzystając z tego, że jeszcze nie pada... Ale oczywiście musiało zacząć. Gdy kropiło, nie przerwałam zabawy. Jednak, gdy zaczęło padać mocniej... Bezzwłocznie uciekłyśmy do stajni... xD
4.09
Jak nie deszcz, to upał. Dzisiaj nie miałam za dużo czasu, więc po prostu przeczyściłam ją, poświęciłam trochę czasu na podstawowe zabawy Parelliego i musiałam się już z nią żegnać.
5.09
Tylko wpadłam do stajni, by ją wyczyścić i mieć czyste sumienie. Wsypałam jej do boksu 0,5 kg marchwi i musiałam znowu oddać się w ten szalony wir.
Post został pochwalony 0 razy
|
|