Kutasicek
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:12, 24 Mar 2009 Temat postu: Teren |
|
|
by Karuchna!
Koń: *Miłek, Sherlock, *Celine Dion
Rodzaj treningu: wyjazd w teren
Jeździec/Trener: Karuchna, Kutasicek, Nautika
Miejsce: okoliczne łąki i lasy
Czas: 70 min
Pogoda: neutralna (ciepło, momentami słonecznie, lekki wiatr)
Cel treningu: Wzmacnianie kondycji koni
***
Biegłam szybko w stronę stajni myśląc "Cholera dziewczyny będą za pół godziny a ja jestem w proszku". Musiałam jeszcze nakarmić Aris i koty oraz pochować sprzęt bo zanosiło się na deszcz. Na szczęście w stajni spotkałam Anię, która (jak zwykle) pieściła Miśka - Kurcze głupio mi Cię tak wykorzystywać, ale nie wyrabiam czasowo, a Kut i Naut będą tu niedługo. Wyczyściłabyś dla mnie Karego? - zapytałam prosząco - Jasne! - rzuciła tylko dziewczyna i poszła prędko po szczotki. Rozwiązawszy najbardziej palący problem poszłam załatwić zaległe sprawy. Potem popędziłam się przebrać, a gdy wróciłam przed stajnię niosąc siodło i ogłowie, Miłek stał już czyściutki i gotowy do pracy - Dzięki! Jak ja się odwdzięczę... - zaczęłam - To drobiazg! - odpowiedziała - Mogę też zabrać Aris na spacer jak nie masz czasu - dodała - Dopiero co dałam jej jeść, więc dzięki - stwierdziłam zapinając jednocześnie popręg na pierwszą dziurkę. Jeszcze tylko ogłowie i hucek był gotowy do podboju świata. Zabrałam wałacha na ujeżdżalnię i dopięłam do końca popręg. Potem wsiadłam, zostawiając sobie otwartą bramę.
***
Zdążyłam akurat trochę rozgrzać karego w stępie, gdy zobaczyłam Kut wjeżdżającą przez bramę. Witałyśmy się, gdy dołączyła do nas Nautika - Skoro jesteśmy już w komplecie to jedziemy nie? - zapytałam - To jak zrobimy z kolejnością? Albo Sherlock musi być na przodzie albo Celine, nie wiem jak lepiej - dodałam - Mogę jechać pierwsza o ile Sherlock nie będzie za bardzo ogierzył - powiedziała Naut patrząc badawczo na wielkopolaka - Nie martw się, będzie grzeczniejszy od Miłka - zapewniła Kut po czym sformowałyśmy zastęp i pojechałyśmy w kierunku drugiej bramy. Gdy mijałyśmy pastwisko do płotu podbiegła Sypia rżąc donośnie, po chwili dołączył się do niej Sherlock. - Patrzcie, poznają się! - powiedziała Kut, ale ledwo ją było słychać w hałasie robionym przez konie. W końcu ruszyłyśmy dalej. Ponieważ konie były już występowane od razu mogłyśmy przejść do lekkiego kłusa. Cline nadała szybkie tempo i Miłoszek musiał się trochę pomęczyć by dotrzymać jej kroku. Dla wysokiego Sherlocka był to prawie spacerek
Po kilku minutach dojechałyśmy do rozwidlenia. Postanowiłyśmy jechać w lewo, do pobliskiej wsi, gdzie Sherlock mógłby zapoznać się z widokiem ujadających psów. Nie przewidziałyśmy jednak, że kładka, którą zawsze można było się przeprawić na drugą stronę małego strumyczka będzie zarwana. Zsiadłam i zbadałam dno strumienia kijem - Możemy jechać, nie jest grząsko - orzekłam, po czym wsiadłam ponownie na hucka i razem z dziewczynami pokonałam strumień. Po pewnym czasie dojechałyśmy do wsi, gdzie zgodnie z przewidywaniami postawiłyśmy w stan gotowości wszystkie psy. Sherlock był nieco zaniepokojony, podniósł wysoko głowę i niespokojnie poruszał uszami, ale gdy zobaczył, że pozostałe konie nie zwracają na psy uwagi pozwolił Kut się uspokoić. Gdy głosy psów ucichły w oddali przeszłyśmy do kłusa. Znalazłyśmy szeroką ścieżkę, w sam raz do galopu. Celine szybko wyrwała do przodu, a Miłek starał się dotrzymać jej kroku, z kolei Sherlock starał się nie wjechać w Miłka. Przy końc ścieżki przeszłyśmy z powrotem do kłusa - Dobrze że Twój ogr jest dorze ujeżdżony bo inaczej mógłby przebiec po nas - powiedziałam żartobliwie do Kut. Tymczasem wjechałyśmy na małą łączkę - Hej zróbmy jakąś woltę! - zaproponowała Nautika o czym wjechała na duże zgrabne koło. Podążyłam za nią, pilnując ustawienia hucka, to samo zrobiła Kut z Sherlockiem. Wyjechałyśmy z lasu na łąkę, w oddali widząc zabudowania WWKR - Wracamy? - zapytałam dziewczyn. Przeszłyśmy do stępa, oddając nieco wodze. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłyśmy się z powrotem w Irysku, z zamyślenia wyrwało mnie dopiero rżenie koni - to Sypia znowu witała się ze swoim synem. Wjechałyśmy na plac przed stajnią i jednocześnie zsiadłyśmy z koni
***
Udostępniłam dziewczynom miejsce w siodlarni by mogły ochronić sprzęt przed ciągle zagrażającym deszczem. Rozsiodłałyśmy konie i zaprowadziłyśmy je do boksów, a potem dałyśmy im nagrodę w postaci marchwi. Zaprosiłam dziewczyny do siebie, ale po drodze zachaczyłyśmy o wybieg dla kotów. Potem pozowliłam dziewczynom skorzystać z prysznica, a sama przygotowałam małą przekąskę
Po ok. półtorej godziny musiały się niestety zbierać, więc poszłam pomóc im w ponownym osiodłaniu koni i by dopilnować żeby niczego nie zapomniały. W końcu pożegnałyśmy się i poszłam zamknąć za nimi bramę.
***
Podsumowanie:
Ocena treningu: przydatny
Stopień wykonania założeń treningowych: 85%
Notka: Koniom dobrze zrobił ten wypad, nam również poprawiły się humory. Mam nadzieję, że dziewczyny jeszcze będą nas odwiedzać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|